Spotkanie z Zygmuntem Miłoszewskim - pisarz prowadził warsztaty dla studentów Sztuki kreatywnego pisania
W poniedziałek, 14 kwietnia zakończyły się warsztaty autorskie, które znakomity pisarz Zygmunt Miłoszewski poprowadził ze studentami Sztuki kreatywnego pisania w Instytucie Filologii Polskiej na Wydziale Filologicznym UG. Jak każdy z autorów prowadzących warsztaty na tym kierunku, pisarz spotkał się także z swoimi czytelnikami, których wśród społeczności akademickiej nie brakuje.
Autor m.in. "Gniewu", "Uwikłania" i "Hydropolis" opowiadał dużo o kulisach pracy pisarskiej, także w kontekście głośnej w ostatnich tygodniach dyskusji o sposobie wynagradzania autorów książek, niestabilności i niepewności, które towarzyszą uprawianiu tego zawodu. Spotkanie poprowadził dr Maciej Dajnowski

„Moim planem życiowym jest zostanie Piercem Brosnanem polskiej literatury” - relacja ze spotkania z Zygmuntem Miłoszewskim:
Można o nim powiedzieć, że jako pisarz odniósł sukces. Napisał kilkanaście powieści, zdobywa nagrody literackie (w tym Paszport „Polityki”), a jego książki przetłumaczono na blisko 20 języków. Może też się pochwalić doświadczeniem w pracy w wielu miejscach i branżach. Prowadzi zajęcia dla studentów kierunku Sztuka kreatywnego pisania na Uniwersytecie Gdańskim. O wyzwaniach zawodu pisarza, o społecznej misji literatury, a także o tym, jak działa rynek wydawniczy (oraz dlaczego lepiej być stolarzem), opowiadał Zygmunt Miłoszewski podczas spotkania autorskiego na Wydziale Filologicznym UG.
- W branży funkcjonuje powiedzenie, że jesteś tylko tak dobry, jak twoja następna książka. Nikt cię nie ocenia po tym, co zrobiłeś, tylko po tym, co zrobisz i co potrafisz zrobić - mówił Zygmunt Miłoszewski podczas spotkania autorskiego, które odbyło się 14 kwietnia na Wydziale Filologicznym UG jako wydarzenie towarzyszące warsztatom autorskim, poprowadzonym przez Zygmunta Miłoszewskiego dla studentów Sztuki kreatywnego pisania. Spotkanie poprowadził dr Maciej Dajnowski.
Rozmowa nie dotyczyła - bynajmniej - wyłącznie twórczości. Bohater spotkania sporo miejsca poświęcił praktycznym, zawodowym aspektom pracy pisarza, opowiadając m. in. o trudnościach, z jakimi na co dzień zmagają się osoby, które starają się żyć ze sztuki. - W zawodach artystycznych nigdy nie wiadomo, co się wydarzy i jak się wydarzy - podkreślił. - To zawód bardzo trudny, niepewny. Sukces nigdy nie jest dany tak po prostu.
Zygmunt Miłoszewski opowiedział także o paradoksach rynku wydawniczego, na którym pisarz ma najmniejszy udział w zysku ze sprzedaży książki. Wspomniał przy tym o działalności Unii Literackiej (stowarzyszenia lobbującego za zmianami korzystnymi dla pisarstwa, czytelnictwa i literatury), której celem jest wspieranie twórców w zmaganiach z rynkiem wydawniczym i poprawa ich sytuacji. - Tylko z efektami naszej pracy obcujecie za darmo w bibliotekach w dniu premiery - zauważył, odnosząc się do aspektu wspierania różnych branż sztuki przez państwo. Wniosek? Lepiej być stolarzem (oczywiście o ile głównym celem naszej działalności jest zarobek).
Po aspektach praktycznych i „przyziemnej” stronie pisarstwa przyszła kolej na element ideowy i społeczny, związany z uprawianiem tej gałęzi sztuki. Po co właściwie nam literatura?
- Literatura jest zwierciadłem przechadzającym się po gościńcu, które ma pokazywać przemiany społeczne. Inaczej nie byłoby sensu jej tworzyć. Wszystkie historie zostały już opowiedziane (…), a jednak cały czas tworzymy kolejne opowieści, mimo że są one w jakiś sposób powtarzalne, poukładane z tych samych klocków - mówił autor. - Robimy to właśnie dlatego, że chcemy mieć własną, „bieżącą” sztukę, w której się odbijają nasze czasy. W pewien sposób żadna literatura nie jest wieczna. Jest istotna tylko w tym momencie, kiedy ją czytamy.
Tymczasowość literatury każe zakwestionować sposób tworzenia kanonów, np. lektur szkolnych. Z jednej strony sztuka i jej kanony mogą być czymś, co pomaga nam się identyfikować jako „plemię narodowe”. Jednak - zdaniem pisarza - powinny być one nie tyle przedmiotem uwielbienia, co inspiracją do dialogu i tworzenia nowej sztuki na obecne czasy. Sam Zygmunt Miłoszewski - zapytany o subiektywny dobór lektur do kanonu - wskazał zaledwie sześć pozycji: Wesele S. Wyspiańskiego, Lalkę B. Prusa, poezje Juliana Tuwima, Prawiek i inne czasy Olgi Tokarczuk, Lubiewo Michała Witkowskiego oraz… sagę o wiedźminie Andrzeja Sapkowskiego, którą uznaje za jedną z najlepszych pozycji fantasy oraz najlepszą polską serię przygodową.
Czym literatura jest dla samego autora? - Ja się czuję pisarzem społecznym - podkreślił Z. Miłoszewski, dla którego działalność społeczna jest ważna nie tylko w kontekście literatury. A zgodnie z maksymą znaną z uniwersum Marvela, według której za wielką mocą idzie wielka odpowiedzialność, każdy człowiek pióra jest w pewien sposób odpowiedzialny społecznie za własne dzieła.
W dyskusji pod koniec spotkania padły pytania o ulubione książki, najbliższe plany twórcze, rynek wydawniczy oraz (w kontekście niesprzyjających realiów) o zalety bycia pisarzem. Wśród owych zalet Z. Miłoszewski wymienił poczucie wszechmocy („życie plus”) na początku procesu kreacji oraz spotkanie z publicznością.
- Myślę, że potrzeba kreacji jest głęboką i naturalną potrzebą człowieka - odpowiedział Zygmunt Miłoszewski. - Ta kreacja potrzebuje publiczności. Jako pisarze mamy tę publiczność - i to jest wspaniałe: że coś z naszej głowy wchodzi w interakcję z innymi ludźmi.
Zygmunt Miłoszewski od dawna jest zaprzyjaźniony z Uniwersytetem Gdańskim i angażuje się w różne projekty związane z uczelnią. W 2024 r. popłynął z naukowcami jako kronikarz pokładowy w rejs badawczy BaltArctic Research Cruise na statku UG r/v Oceanograf (wpisy do dziennika pokładowego w języku polskim można przeczytać tutaj).